poniedziałek, 17 grudnia 2012

Dbamy o rzęsy - olej rycynowy

O tym cudzie słyszeli zapewne wszyscy, ale mało kto ma w sobie tyle samozaparcia, aby używać go systematycznie, a tylko przy takim stosowaniu daje widoczne efekty ;) Postanowiłam napisać o nim posta, z racji tego, że dziś nadszedł dzień wymiany starego na nowy i mogłam zrobić więcej zdjęć ;)

OLEJ RYCYNOWY


Mowa o oleju rycynowym ;)) 

Zastosowań ma wiele, ja używam go jako odżywkę do rzęs, ale zacznijmy od początku.

Dawno temu w życiu nie wpadłabym na to, aby w jakikolwiek sposób dbać o rzęsy. 

Urodziłam się z dość gęstymi, czarnymi i długimi rzęsami, więc myślałam, że takie pozostaną mi aż do starości. Nic bardziej mylnego. Po przetestowaniu wielu maskar zauważyłam, że rzęs mam coraz mniej, wypadają i nie wyglądają już tak pięknie jak kiedyś. 

Moje pierwsze podejście do oleju rycynowego nie należało do udanych, ale z mojej winy. Zostawiłam sobie szczoteczkę po jednym z tuszy, dokładnie ją oczyściłam i właśnie nią aplikowałam olej na rzęsy. Ma on gęstą konsystencję, więc sporo czasu zajmowało mi doprowadzenie do tego, aby na szczoteczce została odpowiednia ilość, która pozwoli mi na pokrycie rzęs, a nie oblanie olejem całego oka ;)) Jestem osobą, która robi wszystko szybko, więc denerwowało mnie to, a poza tym od wycierania szczoteczki o brzeg butelki często cała była tłusta, a w związku z tym moje biurko również. Zrażona odstawiłam go, a później wyrzuciłam.

We wrześniu dobiła dna odżywka z My Secret, której używałam do ujarzmiania moich brwi podczas wykonywania makijażu. Pomyślałam, że spróbuję raz jeszcze, ale tym razem przeleję sobie olej do pustego i umytego opakowania, które zostało mi po odżywce. I to był strzał w dziesiątkę ;)


Nie mam już problemu z aplikacją oleju na rzęsy. Nic nie cieknie, nie otłuszcza blatu biurka, jest idealnie.

 Raz na jakiś czas, kiedy zauważam, że na dnie zbiera się osad, wymieniam olej na świeży i nadal używam. Jego cena to około 2zł, więc naprawdę bardzo mało (do kupienia w aptece).

Czasem robię sobie kilka dni przerwy (szczególnie wtedy, gdy ledwo starcza mi czasu na nałożenie kremu na twarz), ale ogólnie staram się go nakładać codziennie na noc. Robię to tak, jakbym nakładała tusz - od nasady rzęs, aż po końce, dokładnie je rozdzielając i podkręcając. Nakładam do zarówno na górne jak i dolne rzęsy, a resztką która zostaje na szczoteczce przeczesuję również brwi.


Jak widać, nalewam go bardzo mało, tylko aby pokryć szczoteczkę. Taka ilość w zupełności wystarcza, szczególnie dlatego, że i tak trzeba go wymieniać. Za pierwszym razem nalałam go więcej i przez to więcej zmarnowałam przy wymianie ;)

Nigdy nie piekły mnie po nim oczy, nie zauważyłam najmniejszego podrażnienia.

A teraz przedstawię Wam efekty. Nie mam zdjęcia sprzed używania oleju, bo wtedy nie myślałam o założeniu bloga, ale musicie mi uwierzyć na słowo, że jest lepiej :D Rzęsy nie wypadają, są elastyczne i dłuższe. Widzę nawet, że na górnej linii pojawiają się nowe, jeszcze bardzo krótkie rzęsy.


Zdjęcie robiłam rano, po zmyciu oleju (czyli po prostu umyciu twarzy :D).

Zachęcam Was do spróbowania tego na swoich rzęsach, szczególnie jeśli często używacie tuszu. 2zł to nie majątek, a można osiągnąć naprawdę widoczny efekt.

Pozdrawiam,
Asia.

6 komentarzy:

  1. ja osobiście jeszcze nie próbowałam, ale zachęciłaś mnie ^^

    http://cytruska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Już tyle razy miałam zacząć go używać, że nie zliczę. Bardzo podoba mi się pomysł z przelaniem oleju do opakowania po innym tuszu/specyfiku do rzęs. Może jednak sama zacznę go używać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto dać mu ostatnią szansę :) Używanie go z takiego opakowania jest o wiele wygodniejsze :)

      Usuń
  3. może zainwestuję w coś takiego :) przydałoby mi się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jak już się zdecydujesz, to będziesz zadowolona z efektów :D

      Usuń